wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 1 - „Boję się”

Warszawa:

3 tyg. później

 ,, Właśnie wracałam z ostatniego w tym tygodniu wykładu. Teraz jest najwięcej nauki. No, ale cóż w końcu sama sobie wymyśliłam, żeby iść na studia medyczne. Przecież mogłam iść na prawo, pedagogikę, jednak nie... ja wolałam medycynę. W sumie to nie ma co marudzić, rodzice są lekarzami i nie narzekają. ,,
Nagle z myślenia wyrwał ją telefon. Popatrzyła na wyświetlacz, ,,Ola".
-Cześć- przywitałam się.
-Hej. Co robisz?- zapytała Olka.
-Idę do domu, właśnie skończyłam zajęcia.- odpowiedziałam.
-Co powiesz na mały shopping i wypad do kina?- zapytała.
-O matko... No w sumie... Ok mogę wyskoczyć na zakupy i film.- odpowiedziałam wachając się trochę.
-To do zobaczenia za godzinę. Pa- pożegnała się Olka.
-Pa- odparłam.

  Poszłam do mieszkania, by zjeść i  przebrać się. Po wykonaniu tych czynności, do drzwi zadzwonił dzwonek. Udałam się by otworzyć, stała w jich uśmiechnięta Olka...

Dortmund:

 Wszyscy polscy piłkarze pakowali się na zgrupowanie i mecze Reprezentacji Polski.
Robert przez ostatnie kilka dni był strasznie sipęty, ale to wszystko przez ten stres i presje jaką wywierały na nim Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej 2012. Wiedzieli, że muszą wyjść z grupy, ale wiedzieli również, że mogą tego nie zrobić.
  Lewy pakował swoją ostatnią parę butów, gdy do garderoby weszła Anna.
-Co jest?- zapytała, przytulając się do jego pleców.
-Nic- odparł po chwili Robert.
-Jak to nic przecież widzę, że jesteś spięty, a nawet lekko rozdrażniony od kilku dni?- bardziej stwierdziła Stachurska.
-Wiesz boję się tego EURO- wymamrotał ze strachem w oczach.
-Robert przecież wiesz, że dacie sobie rady i wyjdziecie z tej pieprzonej grupy.- powiedziała z uśmiechem Anka.
-Nie nie wiem!- krzyknał Robert. Szarpnął swoją walizkę i wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.- Chodź już bo się spóźnimy na samolot przez Ciebie!- jeszcze raz krzyknął z dołu.
-Oczywiście wszystko przeze mnie.- powiedziała Stachurska sama do siebie.
   Wyszli i pojechali na lotnisko, tam spodkali Piszczków i Błaszczykowskich.Przywitali się i wszyscy razem poszli do odprawy.

Warszawa

   Dziewczyny właśnie były w sklepie. Majka czekałą, aż Ola wyjdzie z przymierzalni.
-I jak?- zapytała Ola.
-Co?-nie dosłyszała Majka.
-No pytam jak wyglądam. No więc jak?- ponowiła pytanie Ola.
-Ładnie tylko dlaczego czerwone a nie czarne spodnie?- zapytała Kamińska.
-No przecież idziemy na mecz Polska-Grecja.- powiedziała Ola.
-O kurde kompletnie zapomniałam!- krzyknęła Maja.
-Tylko nie mów, że biletów nie załatwiłaś.- powiedziałaz obawą Rutek.
-Nie no załatwiłam na początku maja- skłamała Majka.
-No mam nadzieje, bo teraz ciężko dostać jakiekolwiek bilety.- powiedziała Olka.
-Tak wiem- zmartwiła się Maja.

 ,,Cholera skąd ja teraz wezmę te bilety! No cóż pomyślimy w domu.''
 Kupiłam sobie parę fajnych bluzek i spodni. Ola właśnie weszłą do sklepu z obuwiem. Masakra mam już dość tych zkupów, nogi mi do tyłka wchodzą.
-Majka patrz jakie ładne!- krzyknęła Olka.
-No nie są złe, ale mi się podobają bardziej te.- odpowiedziałam.
-No, też fajne.- pokiwała głową Rutek.
-Wezmę je.- uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
  Dziewczyny wyszły ze sklepu i zmierzały do wyjścia głównego. Ola idąc patrzyła na każdą z wystaw.
-Ej Maja patrz jakie fajne!- krzyknęł Ola.
-Chodź już. PROSZĘ- jęknęła Majka.
-No dobra. Już idę. Teraz do kina?- zapytała Rutek.
-Ooo... nie kochana. Teraz to ja idę do domu odłożyć te rzeczy i wziąć długą kąpiel. Ado kina pójdziemy innym razem.- powiedziała Maja.
-No dobrze, skoro tak wolisz.- powiedziała ze smutkiem Ola.
-Tak, dokładnie tak wolę.- uśmiechnęła się Maja.
  Dziewczyny pożegnały się i każda poszła w swoją stronę.

W tym samym czasie:

Robert:

 ,,Proszę zapiąć pasy, lądujemy.'' To zdanie obudziło Roberta ze snu. Nareszcie się troszkę uspokoił. Gdy już wylądowali, Robert wraz z Anką wsiedli do pierwszej lepszej taksówki. Kiedy podjechali pod jego miedszkanie Lewy uśmiechnął się pod nosem. Miał dla Anii niespodziankę. Wyjechali windą na drugie piętro, Lewandowski otworzył drzwi wpuszczając narzeczoną do środka. Na ziemi było rozsypane pełno płatków róż, które prowadziły do sypialni.
-Robert, ale jak? Kiedy?...- pytała Anna.
Lewy zaczął ją namiętnie całować.
-Przepraszam za rano, poniosło mnie- mówił pomiędzy pocałunkami.
 Anka nawet niewiedziała kiedy dotarli do sypialni. Nim się ''obejrzała'' nie miała na sobie już ubrań. Spędzili razem bardzo upojną noc.



========================================================================

Wiem, że miałam dodawać co tydzień , ale jakoś tak nie miałam czasu. PRZEPRASZAM
 Mam nadzieje, że pierwszy rozdział się podobał. Piszcie w komentarzach co sądziecie. :)
Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz