piątek, 23 października 2015

Zawieszam!

 Przepraszam!!!

    Zawieszam bloga, ponieważ nikt go chyba nie czyta, nie mam weny i chodzę do szkoły i nie mam czasu na prowadzenie bloga.
   Mam nadzieję, że wrócę tu jak najszybciej.
 Pozdrawiam!!!

poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział 3 - „Kocham Cię”

Tydzień później- piątek (mecz)

Majka wstała wcześniej, aby przygotować śniadanie dla swoich gości. Poszła do łazienki, ogarnęła się trochę i zeszłą na dół. Tam na stole ujrzała świeżo zrobioną kawę. W kuchni siedziała jej siostra.
-Cześć.- przywitała sie z nią.
-Hej.
-Co się stało?
-Nic.- odpowiedziała ze łzami w oczach.
-No przecież widzę. Co jest?
-Przenoszę się na studia do Warszawy.
-I z tego powodu płaczesz?- zapytała zdziwiona. -Powinnaś sie cieszyć.
-No niby tak... Powiedziałam Mateuszowi, że się przeprowadzam do Warszawy, a on zaczął krzyczeć do mnie, że nie mam prawa go zostawić i pewnie mam kogoś innego. Zwyzywał mnie od kurw i dziwek, a na sam koniec uderzył.- rozpłąkał się.
-Zabije sukinsyna. Mówiłaś rodzicom?
-Chyba żartujesz.
-Zerwałaś z nim?
-A jak myślisz? Chyba normalne, że tak.
-Kiedy sie tu przeprowadzasz?
-We wrześniu. Nie mam jeszcze mieszkania...
-Za tydzień widzę Cię u mnie z walizkami. Przeprowadzasz się do mnie. A i żadnego kontaktu z tym debilem masz nie utrzymywać. Jasne?
-Jesteś kochana.- przytuliły się.

Anna:

-Cześć Ada.- przywitałam się.
-Hej Ania. Idziesz dziś na zakupy?
-A wiesz, mogę się przejść.
-To o której?
-O 13.00.
-Ok to będę u Ciebie po 12, z Janikiem.
-Z Jankiem?- zapytałam z przerażeniem.
-No tak.
-Ok. To pa.
Dlaczego z Jankiem, a nie sam? Zawsze musi łazić z nami.

Robert:

  Dzisiaj mecz otwarcia. Wczoraj był ostatni trening, dzisiaj mamy, w którym musimy się wyciszyć, zrelaksować i nastawić psychicznie. Kiedy leżałem na łóżku, do pokoju wszedł Wojtek:
-Kocham Cię. - na te słowa zerwałem się z łóżka z przerażoną, a jednocześnie zaskoczoną miną. Cyba to zobaczył, bo wybuchnął niepochamowanym śmiechem.
-Ej Robert, Robert.- pokiwał głową.- Co ty taki zdziwiony? Nigdy nie mówiłeś swojej dziewczynie, że ją kochasz?- zapytał z uśmiechem.
-O właśnie Anka, nie dzwoniła do mnie odkąd tu jestem. - powiedziałem sam do siebie.
-To zadzwoń do niej.- wtrącił Wojtek.
 Wziąłem telefon i zacząłem dzwonić. Raz, drugi, trzeci, nie odebrała. Może zostawiła telefon w domu, jak to ona.

Majka:

-Majka! Ola przyszłą!- usłyszałam krzyk Natalii z dołu.
-Ok! Zaraz zchodzę!- odkrzyknęłam. Ubrałam się i zeszłam na dół.
-Gotowa?- zapytałą przyjaciółka.
-Tak.- odpowiedziałam ubierając buty.- A gdzie rodzice?- zwróciłam się do Natalki.
-Już pojechali.
-A tu nie idziesz?
-Idę tylko muszę się skończyć malować.
-No to szybko kończ i pójdziesz z nami.- uśmiechnęłm się i pospieszyłam ją.
   Dziewczyny dotarły na stadion 30 minut przed rozpoczęciem meczu. Zanim zajęły miejsca, poszły sobie kupić coś do picia.
Zaczął się mecz. Polacy rozpoczęli bardzo agresywnie. W 17 minucie po podaniu piłki od Błaszczykowskiego do Lewego padłą bramka. Na stadionie panowała radość. Niestety w drugiej połowie Grecy wyrównali. Kilka minut później Szczęsny sfaulował przeciwnika, gdzie w efekcie końcowym dostał czerwoną kartkę i wściekły zszedł z boiska. Na murawę wszedł Tytoń. Uklęknął przy bramce, przeżegnał sie i był już gotowy. Do piłki podszedł Grek. Na stadionie zapadła cisza. Karangunis strzela, Tytoń broni, a na stadionie wybucha euforia. Mecz kończy się wynikiem 1:1.


========================================================================
Przepraszam, że mnie nie było. Byłam bardzo zajęta i nie miałam głowy, żeby napisać kolejny rozdział. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że się podoba :) (za błędy przepraszam)




sobota, 14 marca 2015

Rozdział 2 - „Mam już dość ”

Majka:

    Majkę o 10-tej wyrwał ze snu dźwięk telefonu. Popatrzyła rozespana na wyświetlacz- ,,Natalka''.
,,Ludzie dajcie mi spać''- pomyślała i naktyła się kołdrą. W końcu odebrała.
-Halo- wymamrotała rozespana Majka.
-Cześć siostra. Sorki, że Cię budzę.- przywiatała się Natka.
-Co się stało?- zapytała Maja.
-Za dwie godziny jestem u Ciebie razem z rodzicami i Kasią.- odpowiedziała.
-Że co? Za jakie dwie godziny? Ale jak?Przyjeżdżacie do mnie z Krakowa?- zasypała Majka siostrę pytaniami.
-Tak, dokładnie tak. Jesteśmy już w połowie drogi. Do zobaczenia. Pa.- pożegnała się Natalka.
-Pa.- odpowiedziała Majka.
   Wstała z łóźka i zeszła na dół ogarnąć trochę mieszkanie...

Robert:

-Cześć kochanie- przywitałem moją narzeczoną soczystym sałusem.
-Cześć. Zbieraj się na zgrupowanie, bo nie zdążysz- powiedziałą Ania spycchając mnie z łóżka.
-Już mnie wyganiasz?- zapytałem z miną zbitego psa.
-No niestety już.- uśmiechnęł się.
-Dobrze, to idę się ogarnąć trochę.- powiedziałem i poszedłem do łazienki.

30 minut później

-Mmmm... jakie pyszne śniadanko.- powiedziałem wchodząc do kuchni z walizką.
-A dzękuję, dziękuję- uśmiechnęł się Ania.
-Co bedziesz dzisiaj robić?- zapytałem jedząc.
-Pojadę na zakupy i do mamy.- odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
-Fajnie. Klucze od mieszkania masz na szafce, a od samochodu na blacie w kuchn. Muszę jechać, a i śniadanie było pyszne. Pa.- pożegnałem się.

Anna:

  Co ja mam robić cały dzień sama? To z zakupami i spodkaniem się z mamą to zwykła ściema. Może zadzwonię do Ady. O tak, właśnie tak zrobię. Ona zawsze coś wymyśli.
-Hej Ada- przywitałam się z przyjaciółką.
-No hej. Co tam słychać?- zapytałą.
-A nic ciekawego. Robert właśnie pojechał na zgrupowanie, a ja się nudzę. Za 2 godziny mam trening u twojego brata na siłowni.- odpowiedziałam.
-To przyjedź do mnie. Janek pewnie przed treningiem tu wpadnie, więc pojedziecie razem, a później pojedziemy wszyscy do kina. Co ty na to?- przedstawiła mi plan na cały dzień.
- W sumie to..... będę za 20 minut.- odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu się.
-To do zobaczenia. Pa.- pożegnała sie.
   Postanowiłam iść na nogach, bo skoro Janiek przyjedzie samochodem do Ady to zabiorę się z nim na trening. Przebrałam się i wyszłam do przyjaciółki.

Majka:

  ,,Kurde... Co by tu zrobić na obiad? Może upiekę kurczaka? Dobry pomysł Kamińska, dobry pomysł''

2h później

  Po przygotowaniu obiadu poszłam sie przebrać i przygotować pokoje dla sióstr i rodziców.
 Siedziałam właśnie w salonie i glądałam jakiś program o wypiekach. Przypomniałam sobie, że muszę kupić bilety na mecz. Wzięłam laptopa i przepaczyłam wszystkie oferty. Wybrałam miejsce na samym dole.
  Zaczęłam się martwić, bo rodzice mięli być o 12, a jest już 13.48. Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Pobiegłam otworzyć.
-Cześć . Wchodźcie.- przywitałam moją rodzinkę z uśmiechem.
-Cześć córciu.- rodzice powiedzieli równo, a ja z siostrami wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Chodźcie, usiądźcie. Pewnie zgłodnieliście?- zapytałam wskazując im miejsca przy stole.
-No troszeczkę.- odpowiedzieli.
-To ja już idę Wam nałożyć.- uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.
-Maju, czy my możemy zostać u ciebie do przyszłej niedzieli?- zapytała moja rodzicielka.
-No pewnie- powiedziałam, wchodząc z obiadem do jadalni.
-O to dobrze. Wybieramy się na mecz otwarcia.- powiedziała.
-To tak jak ja z Olką- uśmiechnęłam się. -Ale fajnie, że przyjechaliście. Smacznego.

Robert:

   Właście mamy trening. Trener wyciska z nas ostatnie poty. Obawiam się, że to i tak nic nie da.
-Robert rusz cie i zacznij biegać!- krzyknął Smuda.
-Ty Lewy co ty taki jakiś niewyraźny jesteś?- zapytał z uśmieszkiem Szczęsny.
-Ja nie... wydaje Ci się.- odpowiedziałem.
-Nie no wogóle. Co powiesz na mały meczyk w hotelu?- zapytał.
-Ok. Może być.- uśmiechnąłem się.
-Dobra koniec na dzisiaj!- krzyknął trener.
  No nareszcie. Mam już dość. Nawet w BVB nie ma takich ciężkich treningów jak tu, no dobra może czasem są.
  Przebraliśmy się w szatni i udaliśmy do autokaru. Po przyjeździe do hotelu rozeszliśmy się do swoich pokoi. Ja dzieliłem pokój za Szczęsnym. Później zeszliśmy na kolację. Po zjedzeniu był czas wolny, więc wiekszosć piłkarzy udała się do pokoju gier. Graliśmy do 1 w nocy, wygrałem dwa razy z Wojtkiem, z Wasylem trzy, a z Piszczkiem jeden raz.

Anna:

   Jestem już pod blokiem Ady. Weszłam i zadzwoniłam do drzwi.
-Hej- przywitałą się Ada.
-Cześć. Janek jest?- zapytałam.
-Jeszcze nie. A co?
-Myślałam, że już przyjechał, bo przyszłam na nogach i mam nadzieję, że mnie zabierze na trening.
-Aaa... Ma być dopiero za 30 min. Pomożesz mi z obiadem?- zapytałam.
-Pewnie.

40 minut później

-Cześć siostra!- krzyknął Janek do Ady, wchodząc do mieszkania.
-Hej- odpowiedziała.
-Cześć Ania
-Cześć. Co tam u Ciebie słychać? Dawno Cię nie widziałam.
-Oprócz tego, że zerwałem z dziewczyną to nic.
-Tak mi przykro.
-A mnie nie.- odparł z uśmiechem.-To była zwykła jędza.
-Aha.- uśmiechnęłam się.
-To co jedziemy?
-Tak,możemy już jechać.
-To chodź.
-Janiek! Ania! Przyjedźcie po treningu to pojedziemy do kina.- krzyknęła z pokoju Ada.
-Ok.

3 godziny później

-Już jesteśmy!- krzyknął Janek.
-O to fajnie. Zarezerwowałam bilety na komedie ,,Dyktator'', podobno bardzo fajne.
-No to chodźmy.- uśmiechnęłam się.
 Film był bardzo fajny. Janek odwiózł Adę, a później mnie do domu.




Tak wiem. Miałam dodawać co tydzień, ale nie miałam czasu za co bardzo przepraszam.
I mam takie jedno pytanie: Czy ktoś to opowiadanie wogóle czyta? Jeśli tak to bardzo się cieszę i myślę, że się wam podoba.
Podajcie w komentarzu linki do fajnych opowiadań, z wielką chęcią przeczytam.

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 1 - „Boję się”

Warszawa:

3 tyg. później

 ,, Właśnie wracałam z ostatniego w tym tygodniu wykładu. Teraz jest najwięcej nauki. No, ale cóż w końcu sama sobie wymyśliłam, żeby iść na studia medyczne. Przecież mogłam iść na prawo, pedagogikę, jednak nie... ja wolałam medycynę. W sumie to nie ma co marudzić, rodzice są lekarzami i nie narzekają. ,,
Nagle z myślenia wyrwał ją telefon. Popatrzyła na wyświetlacz, ,,Ola".
-Cześć- przywitałam się.
-Hej. Co robisz?- zapytała Olka.
-Idę do domu, właśnie skończyłam zajęcia.- odpowiedziałam.
-Co powiesz na mały shopping i wypad do kina?- zapytała.
-O matko... No w sumie... Ok mogę wyskoczyć na zakupy i film.- odpowiedziałam wachając się trochę.
-To do zobaczenia za godzinę. Pa- pożegnała się Olka.
-Pa- odparłam.

  Poszłam do mieszkania, by zjeść i  przebrać się. Po wykonaniu tych czynności, do drzwi zadzwonił dzwonek. Udałam się by otworzyć, stała w jich uśmiechnięta Olka...

Dortmund:

 Wszyscy polscy piłkarze pakowali się na zgrupowanie i mecze Reprezentacji Polski.
Robert przez ostatnie kilka dni był strasznie sipęty, ale to wszystko przez ten stres i presje jaką wywierały na nim Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej 2012. Wiedzieli, że muszą wyjść z grupy, ale wiedzieli również, że mogą tego nie zrobić.
  Lewy pakował swoją ostatnią parę butów, gdy do garderoby weszła Anna.
-Co jest?- zapytała, przytulając się do jego pleców.
-Nic- odparł po chwili Robert.
-Jak to nic przecież widzę, że jesteś spięty, a nawet lekko rozdrażniony od kilku dni?- bardziej stwierdziła Stachurska.
-Wiesz boję się tego EURO- wymamrotał ze strachem w oczach.
-Robert przecież wiesz, że dacie sobie rady i wyjdziecie z tej pieprzonej grupy.- powiedziała z uśmiechem Anka.
-Nie nie wiem!- krzyknał Robert. Szarpnął swoją walizkę i wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.- Chodź już bo się spóźnimy na samolot przez Ciebie!- jeszcze raz krzyknął z dołu.
-Oczywiście wszystko przeze mnie.- powiedziała Stachurska sama do siebie.
   Wyszli i pojechali na lotnisko, tam spodkali Piszczków i Błaszczykowskich.Przywitali się i wszyscy razem poszli do odprawy.

Warszawa

   Dziewczyny właśnie były w sklepie. Majka czekałą, aż Ola wyjdzie z przymierzalni.
-I jak?- zapytała Ola.
-Co?-nie dosłyszała Majka.
-No pytam jak wyglądam. No więc jak?- ponowiła pytanie Ola.
-Ładnie tylko dlaczego czerwone a nie czarne spodnie?- zapytała Kamińska.
-No przecież idziemy na mecz Polska-Grecja.- powiedziała Ola.
-O kurde kompletnie zapomniałam!- krzyknęła Maja.
-Tylko nie mów, że biletów nie załatwiłaś.- powiedziałaz obawą Rutek.
-Nie no załatwiłam na początku maja- skłamała Majka.
-No mam nadzieje, bo teraz ciężko dostać jakiekolwiek bilety.- powiedziała Olka.
-Tak wiem- zmartwiła się Maja.

 ,,Cholera skąd ja teraz wezmę te bilety! No cóż pomyślimy w domu.''
 Kupiłam sobie parę fajnych bluzek i spodni. Ola właśnie weszłą do sklepu z obuwiem. Masakra mam już dość tych zkupów, nogi mi do tyłka wchodzą.
-Majka patrz jakie ładne!- krzyknęła Olka.
-No nie są złe, ale mi się podobają bardziej te.- odpowiedziałam.
-No, też fajne.- pokiwała głową Rutek.
-Wezmę je.- uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
  Dziewczyny wyszły ze sklepu i zmierzały do wyjścia głównego. Ola idąc patrzyła na każdą z wystaw.
-Ej Maja patrz jakie fajne!- krzyknęł Ola.
-Chodź już. PROSZĘ- jęknęła Majka.
-No dobra. Już idę. Teraz do kina?- zapytała Rutek.
-Ooo... nie kochana. Teraz to ja idę do domu odłożyć te rzeczy i wziąć długą kąpiel. Ado kina pójdziemy innym razem.- powiedziała Maja.
-No dobrze, skoro tak wolisz.- powiedziała ze smutkiem Ola.
-Tak, dokładnie tak wolę.- uśmiechnęła się Maja.
  Dziewczyny pożegnały się i każda poszła w swoją stronę.

W tym samym czasie:

Robert:

 ,,Proszę zapiąć pasy, lądujemy.'' To zdanie obudziło Roberta ze snu. Nareszcie się troszkę uspokoił. Gdy już wylądowali, Robert wraz z Anką wsiedli do pierwszej lepszej taksówki. Kiedy podjechali pod jego miedszkanie Lewy uśmiechnął się pod nosem. Miał dla Anii niespodziankę. Wyjechali windą na drugie piętro, Lewandowski otworzył drzwi wpuszczając narzeczoną do środka. Na ziemi było rozsypane pełno płatków róż, które prowadziły do sypialni.
-Robert, ale jak? Kiedy?...- pytała Anna.
Lewy zaczął ją namiętnie całować.
-Przepraszam za rano, poniosło mnie- mówił pomiędzy pocałunkami.
 Anka nawet niewiedziała kiedy dotarli do sypialni. Nim się ''obejrzała'' nie miała na sobie już ubrań. Spędzili razem bardzo upojną noc.



========================================================================

Wiem, że miałam dodawać co tydzień , ale jakoś tak nie miałam czasu. PRZEPRASZAM
 Mam nadzieje, że pierwszy rozdział się podobał. Piszcie w komentarzach co sądziecie. :)
Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam.

niedziela, 14 grudnia 2014

Informacja

Nowe rozdziały będą dodawane co tydzień.

Miłego czytania. Mam nadzieję, że się podoba.

Prolog


Warszawa

Ciepłe, a nawet słoneczne popołudnie. Majka przechadzałą się wąskimi alejkami, jednego z warszawskich parków. Słońce lekko ,,muskało" jej ciało. Cień dziewczyny odbjał się na betonowej ścieżce. Była genetycznie szczupła i mierzyła 169 cm. Właśnie wracała z uczelni. Przyjechała tu 6 lat temu, na studia. Jej rodzinne miasto to Kraków. Ma tu swoją przyjaciółkę Ole, z którą przyjaźni się od liceum. Lubi piłke nożną i już nie może się doczekać Euro 2012.


Dortmund

Była już godzina 14.00. Robert w kiepskim chumorze wracał do domu z treningu. Gra w BVB już 2 lata. Wcześniej grał z Lechu Poznań i to z nim zdobył Puchar Polski. Za miesiąc zaczynają się Mistrzostwa Europy w Piłce Noźnej, Polacy grają z Grecją na meczu otwarcia.
W Dortmundzie właśnie zbierało się na deszcz. Gdy Lewy podjechał pod dom, zaczęło kropić.  Wściekły wyszedł z samochodu i wszedł do domu. Na korytarzu stała Anna - jego przyszła żona, która podeszłą do niego i powitała namiętnym całusem, Lewandowskiemu chumor od razu się poprawił.


sobota, 13 grudnia 2014

SPAM

Tutaj możecie dodawać linki swoich blogów.

Masz nowy blog?  Proszę, napisz mi to tutaj. :)

Chętnie poczytam :)